
Niekompetencja i podejście Policjantów doprowadza mnie do coraz większego wk***ienia. Z uwagi na to, że otrzymałem od policji postanowienie w mojej sprawie takie jakie dostałem to zaczynają się dla mnie trochę schody...
Jako poszkodowany w wypadku chciałem dowiedzieć się czegoś więcej o swojej sprawie poza 1 niewielką stroną na której było raptem stwierdzenie o mojej winie, niedostosowaniu prędkości i pouczeniu... Chciałem wiedzieć czy byli jacyś świadkowie, bo przecież może ja miałem jakieś omamy i to zajechaniu drogi to jakiś sen był a ja faktycznie leciałem jak szalony i sie wyłożyłem, a teraz szukam sam nie wiem czego...
Zastanawia mnie tylko to, że skoro tak jechałem z "niedostosowaną prędkością", to dlaczego motocykl nie jest zniszczony do stanu złomu, a ma jedynie obtartą owiewkę (praktycznie zniszczona), zgięta kierownicę i wgięty zbiornik paliwa (od kierownicy), jest jeszcze trochę pozdzierany ale nie jakoś strasznie mocno?
No mniejsza o to...
Wracając do sprawy... zachciało mi się dowiedzieć czegoś więcej o sprawie, w sensie czy jacyś świadkowie byli, czy wiadomo cokolwiek, bo jakoś poziom olania tematu mnie rozwalił... No więc zadzwoniłem na komisariat z którego przyjechała obsada radiowozu, tam mnie kilkakrotnie przełączali aż w końcu się dowiedziałem czegoś nie do końca tego co chciałem ale ciekawego. No więc miła pani po pytaniu jaki był to wypadek i i czy były ofiary, po mojej odpowiedzi, że ofiarą byłem ja, szpital, złamania... powiedziała, że w takim razie w moim przypadku powinno być prowadzone dochodzenie i zajmuje się tym na pewno policja z dzielnicy w której wypadek był... Wiedząc, że moja sprawa zakończyła się "w notatniku policjanta" spytałem czy tak się skończyć mogła jak sie skończyła... odpowiedziała, że NIE.
A więc lekko podsumowując...
- Powinno być prowadzone dochodzenie - NIE BYŁO
- Powinienem zostać wezwany na przesłuchanie - NIE ZOSTAŁEM
- Sprawa nie powinna być zakończona w notatniku policjanta - ZOSTAŁA TAK ZAKOŃCZONA
Czy w takim razie mogę napsuć trochę krwi policjantom i zmienić jednak to ich postanowienie? Nie wiem czy są świadkowie, bo nikt mi nie powiedział, pytanie, czy mają obowiązek podania mi takiej informacji?
Wiem, że to trochę taka walka z wiatrakami, ale nie pozwolę się robić w jajo bo jakiemuś policjantowi sie nie chciało... co więcej, to ich nie chciało się skutkuje mi blokadą w walce o odszkodowania, no i jeszcze ZUS mi coś szura, ze wypadek z mojej winy to mi nie wypłacą 100 ale 80% pensji (za L4) - mają do tego prawo?
[ Dodano: 19 Lipiec 2011, 11:46 ]
No i dzisiaj się dowiedziałem, że ZUS zakwestionował wypłatę 100% pensji za L4, które mi się należało z tytułu wypadku w drodze do pracy... stwierdzili, że skoro wypadek był z mojej winy to mam się bujać... czekam jeszcze na oficjalne pismo z podstawą prawną... No i poszło w plecy 20% pensji za okres L4...
Orientuje się ktoś czy ZUS ma do tego prawo?
A wszystko dzięki leniwym policjantom... Do tej pory jakoś nigdy nie miałem nic do Policji, ale to co zrobili ci lenie to czyste sku***stwo... :evil: :evil: :evil:
Jako poszkodowany w wypadku chciałem dowiedzieć się czegoś więcej o swojej sprawie poza 1 niewielką stroną na której było raptem stwierdzenie o mojej winie, niedostosowaniu prędkości i pouczeniu... Chciałem wiedzieć czy byli jacyś świadkowie, bo przecież może ja miałem jakieś omamy i to zajechaniu drogi to jakiś sen był a ja faktycznie leciałem jak szalony i sie wyłożyłem, a teraz szukam sam nie wiem czego...
Zastanawia mnie tylko to, że skoro tak jechałem z "niedostosowaną prędkością", to dlaczego motocykl nie jest zniszczony do stanu złomu, a ma jedynie obtartą owiewkę (praktycznie zniszczona), zgięta kierownicę i wgięty zbiornik paliwa (od kierownicy), jest jeszcze trochę pozdzierany ale nie jakoś strasznie mocno?
No mniejsza o to...
Wracając do sprawy... zachciało mi się dowiedzieć czegoś więcej o sprawie, w sensie czy jacyś świadkowie byli, czy wiadomo cokolwiek, bo jakoś poziom olania tematu mnie rozwalił... No więc zadzwoniłem na komisariat z którego przyjechała obsada radiowozu, tam mnie kilkakrotnie przełączali aż w końcu się dowiedziałem czegoś nie do końca tego co chciałem ale ciekawego. No więc miła pani po pytaniu jaki był to wypadek i i czy były ofiary, po mojej odpowiedzi, że ofiarą byłem ja, szpital, złamania... powiedziała, że w takim razie w moim przypadku powinno być prowadzone dochodzenie i zajmuje się tym na pewno policja z dzielnicy w której wypadek był... Wiedząc, że moja sprawa zakończyła się "w notatniku policjanta" spytałem czy tak się skończyć mogła jak sie skończyła... odpowiedziała, że NIE.
A więc lekko podsumowując...
- Powinno być prowadzone dochodzenie - NIE BYŁO
- Powinienem zostać wezwany na przesłuchanie - NIE ZOSTAŁEM
- Sprawa nie powinna być zakończona w notatniku policjanta - ZOSTAŁA TAK ZAKOŃCZONA
Czy w takim razie mogę napsuć trochę krwi policjantom i zmienić jednak to ich postanowienie? Nie wiem czy są świadkowie, bo nikt mi nie powiedział, pytanie, czy mają obowiązek podania mi takiej informacji?
Wiem, że to trochę taka walka z wiatrakami, ale nie pozwolę się robić w jajo bo jakiemuś policjantowi sie nie chciało... co więcej, to ich nie chciało się skutkuje mi blokadą w walce o odszkodowania, no i jeszcze ZUS mi coś szura, ze wypadek z mojej winy to mi nie wypłacą 100 ale 80% pensji (za L4) - mają do tego prawo?
[ Dodano: 19 Lipiec 2011, 11:46 ]
No i dzisiaj się dowiedziałem, że ZUS zakwestionował wypłatę 100% pensji za L4, które mi się należało z tytułu wypadku w drodze do pracy... stwierdzili, że skoro wypadek był z mojej winy to mam się bujać... czekam jeszcze na oficjalne pismo z podstawą prawną... No i poszło w plecy 20% pensji za okres L4...
Orientuje się ktoś czy ZUS ma do tego prawo?
A wszystko dzięki leniwym policjantom... Do tej pory jakoś nigdy nie miałem nic do Policji, ale to co zrobili ci lenie to czyste sku***stwo... :evil: :evil: :evil: